ZDENA KOLEČKOVÁ. Jednym tchem
ulotka o wystawie – pobierz >>>
ODDYCHAĆ SUDETAMI
Oddychanie Sudetami stało się naszym przeznaczeniem. Ta ziemia jest, a zarazem nie jest nasza. Gdzie indziej przeszłość dziedziczona jest naturalnie z generacji na generację za pośrednictwem „zwyczajnego“ opowiadania. Niepatetycznie i poniekąd mimowolnie młody człowiek dowiaduje się od starszych, kto posadził dane drzewo czy też zbudował konkretny dom. Nie chodzi o lekcję historii, tylko o rozmowy w domu, przy kolacji, z przyjaciółmi na rybach, z paczką przy piwie. Często można dzięki temu zrozumieć dane miejsce dużo lepiej niż z książek i podręczników. Zakorzeniona w ten sposób jednostka potrafi bez wątpienia lepiej uchwycić przestrzeń, w której żyje, ale też zrozumieć samą siebie w kontekście otaczających ją więzi społecznych.
Jednak na czeskim pograniczu często nie ma komu zadać nawet tych najprostszych pytań. Sam to przeżyłem w okresie dojrzewania – pochodzę z Liberca. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku podczas tułaczek po Górach Izerskich, które z powodu apokaliptycznej katastrofy ekologicznej były wtedy niemal bez drzew, w obnażonej krainie natykałem się na resztki domów, poprzewracane stely pozbawione krzyży lub zarośnięte i długo nieużywane drogi pomiędzy nieistniejącymi już wsiami. Góry były wtedy tak puste, a po całodniowej samotności milczeli też leśni robotnicy w gospodzie w dolinie. Oni właściwie nie znali tych pagórków i może nie darzyli ich sympatią. Nie urodzili się i „nie istnieli“ tam, tylko pracowali.
Wydaje się jednak, że od tej pory w Sudetach wiele się zmieniło. Stopniowo „wkrada się“ do nich życie. Potomkowie tych, którzy przyszli po wojnie, po wygnanych Niemcach, powoli zapuścili tu korzenie. Aby region definitywnie stał się ich własnością, muszą poradzić sobie z bolesną przeszłością, odżyć tę przeszłość własną teraźniejszością. Więc przy drogach pojawiają się ponownie stawiane pomniki, kalwarie lub kamienie pokutne, odnawianych jest szereg kaplic i kościołów, na podgórskie łąki wracają tradycyjne metody rolnicze, w wielu miejscach lasy sadzone są w ten sposób, by nie przynosiły tylko i wyłącznie profitów gospodarczych, ale służyły również ludziom, którzy przez nie chodzą.
Tymczasem wszystkie te małe, nierzadko niemal niedostrzegalne przejawy odnowy, są fatalnie związane z indywidualną decyzją, by robić rzeczy właściwe, w zgodzie ze swoim sumieniem.
Jednakże na przekór wszystkim pozytywnym zmianom praktycznym w dyskursie publicznym wciąż pozostaje nieśmiałość w otwieraniu szerszej dyskusji o bolesnych tematach opuszczenia i odzyskiwania Sudetów. Ich połączenie z losami konkretnych osób jest zbyt silne i nie da się nimi zajmować tak po prostu na poziomie abstrakcji – grupowych winowajców i ofiar, decyzji i skutków. Do takich rozmów niezbędna jest zwyczajnie odwaga osobista, bezpośrednio bowiem dotyczą one naszych przodków i krewnych, mogąc czasem boleśnie transformować spojrzenie na rzeczywiście najbliższe środowisko rodzinne.
Zarazem coraz bogatszym polem dla tych złożonych i nierzadko traumatyzujących dysput staje się kontekst współczesnej sztuki. Jak gdyby jego metaforyczny charakter był w naturalny sposób otwarty na subiektywne doświadczenia, a za pośrednictwem przeżycia estetycznego uwalniał przestrzeń dla katarzis i na swój sposób również ułatwiał wprowadzanie do szerszej świadomości społecznej poszczególnych kwestii związanych z historią i współczesnością Sudetów, w punkcie ich przecięcia z losami konkretnych osób.
Do grona artystów, którzy w dłuższej perspektywie czasu koncentrują się na minionych i aktualnych konsekwencjach sudeckiego entourage’u, należy Zdena Kolečková (*1969). Jej praca zakotwiczona jest w inicjacyjnym przeżyciu dramatycznie czarującego i ciężko doświadczonego krajobrazu Rudaw oraz w środkowoeuropejskim zapleczu rodzinnym, rozkraczonym pomiędzy czeską, niemiecką a polską linię rodową. Dziadkowie ze strony matki mówili po niemiecku i pamiętali wiele z celowo marginalizowanych wydarzeń związanych z wojną i powojennym wysiedleniem. Część krewnych przesiedliła się do Niemiec, inni zamieszkiwali na byłym niemiecko-polskim pograniczu w okolicach śląskich Gliwic. Autorka dojrzewała w marazmie realnego socjalizmu Husáka, w kulminacyjnym punkcie eksploatacji gospodarczej i ekologicznej reprezentowanej przez rozwój ekstensywnego górnictwa odkrywkowego, które bezpowrotnie pochłonęło setki wsi i miast, a wraz z nimi wiele elementów kultury rdzennej, sudeckiej grupy etnicznej.
To właśnie wewnętrzny i niezbędny do zachowania integralności moralnej bunt, twarzą w twarz obłudnym manipulacjom politycznym oraz dewastacji ludzkich losów i duszy przez wieki kultywowanej krainy, ukierunkował pracę artystyczną Zdeny Kolečkovej ku refleksji nad przemilczanymi historiami konkretnych miejsc i ich mieszkańców. Zainteresowanie to przejawia się w pracach autorki już od połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy to brała udział w pierwszych wystąpieniach grupy czasem oznaczanej jako „neokonceptualna szkoła z Uścia nad Łabą“, która w środowisku czeskim przeforsowała artystyczne strategie wyrazu skupiające się na odzwierciedleniu konkretnego kontekstu społecznego, przede wszystkim przygranicznych, postindustrialnych peryferii (wystawy: Zaburzona równowaga czes. Narušená rovnováha, 1993; Prywatna anamneza czes. Soukromá anamnéza, 1995; Północ czes. Sever, 1997).
W ramach tych wystaw Zdena Kolečková w nawiązujących na siebie cyklach stematyzowała kwestie związane z zasadami społecznych i politycznych systemów manipulacji, ich wyrazu w strukturze jednostek urbanistycznych oraz w krajobrazie podmiejskim (na przykład Wen trifft die Schuld, od 1998 roku; Just a Story, 1999; Luftschutz, od 2005 roku). Następnie autorka wzbudziła zainteresowanie swobodną serią dzieł zwracających się ku środowisku jej najbliższych krewnych, wizualnie transponując ich intymne historie lub dokumentując istotne fragmenty rodzinnego dziedzictwa w postaci konkretnych przedmiotów, archiwalii lub wyrażeń werbalnych (Old Recipe, 2001; Potrójna tożsamość czes. Trojí identita, 2009; Po Niemcach czes. Po Němcích, 2009; Harlequin czes. Červená knihovna, 2011).
Najnowsze prace, które zostały zgromadzone w niniejszej publikacji, logicznie kontynuują głęboko i szeroko zakorzenioną linię rozważań Zdeny Kolečkovej w kierunki kompleksowego i subiektywnie strukturyzowanego wyrazu autorskiego. Zarazem za realizacje emblematyczne w sensie przecinania się konkretnych, krytycznych miejsc i losów ludzkich uważać można procesową interwencję in situ Made in Ghetto (2012) oraz instalację fotograficzną Najlepsza koleżanka czes. Nejlepší kamarádka (2013).
W pierwszym z wymienionych dzieł Zdena Kolečková nawiązuje do jednego z przedmieść Uścia nad Łabą, dzielnicy Předlice. Jest ona swoistym symbolem przeciwieństw skupionych w przeszłości i teraźniejszości Sudetów. Niegdyś prosperująca przedwojenna lokalizacja industrialna i mieszkalna w okresie komunizmu została skazana na zanik jako część terenu wydobycia jednej z kopalń węgla brunatnego i jest obecnie zagrożona procesami upadku gospodarczego oraz wykluczenia społecznego. Autorka w swojej refleksji nad tym miejscem skupiła się na badaniu tradycyjnych receptur, za pośrednictwem których rdzenni mieszkańcy Předlic korzystali z miejscowych darów przyrody. Kierując się zgromadzonymi instrukcjami zebrała na badanym terenie różne, przede wszystkim dziko rosnące rośliny i zrobiła z nich mydło, wino, dżem, perfumy i inne produkty. Następnie przesłała je do certyfikowanego laboratorium chemicznego w celu wykonania analizy, która sprawdziłaby możliwość ich bezproblemowej konsumpcji. Jednak większość produktów, które robiono przecież przez wieki, nie spełniła podstawowych wymagań higieny, przede wszystkim z powodu eksploatacji ekologicznej tego miejsca. W instalacji, która była owocem tych badań, zostały połączone prawdziwe wyroby domowe i raporty laboratoryjne zawierające wyniki poszczególnych analiz. Zdena Kolečková zwróciła uwagę na głęboką przepaść między naturalną, a jednak brutalnie przerwaną koegzystencją miejsca i jego rdzennych mieszkańców, a naszym bezowocnym wysiłkiem, wkładanym w ponowne zasiedlenie opuszczonej przestrzeni.
Tekstowa i fotograficzna instalacja Najlepsza koleżanka w pozornie spokojnym, poetycznym skrócie przedstawia napięty przykład międzygeneracyjnego konfliktu, który jest skutkiem dramatycznych, politycznych oraz społecznych przemian sudeckiego środowiska drugiej połowy XX wieku. Poszczególne zdjęcia do pewnego stopnia bezosobowo dokumentują stopniową dewastację i ponowne „niskie” odnowienie konkretnego obiektu reprezentującego charakter rudawskiej podmiejskiej architektury mieszkalnej. Linia narracji opisuje harmoniczny dziecięcy związek dwóch koleżanek nieoczekiwanie spotęgowany ich przynależnością do różnych biegunów spektrum miejscowej ludności – nowych osadników częstokroć motywowanych możliwością łatwego uzyskania opuszczonego majątku i małej grupy członków rdzennej ludności, którzy nie musieli odejść, jednakże byli stygmatyzowani ze względu na ich niemieckie pochodzenie. Zagłuszane wydarzenia związane z niezadziałaniem podstawowych mechanizmów demokracji w różnych formach posttotalitarnych ostatecznie zawsze przebiją się ponownie do świadomości społecznej z mocą bezpowrotnej dewastacji wszystkich jej poziomów.
Projekt Najlepsza koleżanka odzwierciedla własne wyobrażenia i pragnienia. Nie może być ściślej adresowany – zdefiniowane miejsce, konkretne osoby, prawdziwa i okrutna historia, przejrzyście sformułowane pytanie. W wielu aspektach przypomina ramy konfliktu społecznego związanego z denacyfikacją Niemiec na przełomie sześćdziesiątych i siedemdziesiątych lat XX wieku, reprezentowanego m.in. przez wystąpienie generacji autorów skupionych wokół grupy Neue Wilde (Jörg Immendorff, Martin Kippenberger, Gerhard Richter, jak również Hans Haacke). Ktoś mógłby wytknąć, że za późno już na rewizję wydarzeń powojennych, upłynęło przecież niemal siedemdziesiąt lat. Jest jednak odwrotnie. Połączona z nimi swobodna dyskusja będzie nierozerwalnie związana również z nawiązującym okresem wprowadzania i władzy reżimu komunistycznego. Jednak w tym zakresie wciąż jeszcze czekamy na otwarcie pola niezbędnego dyskursu, aby mogły zostać zadane podstawowe pytania, które ukierunkują szeroki dialog dopiero następującej generacji historyków i polityków.
Co więc znaczy oddychać Sudetami? Może odnaleźć wewnętrzną wolność do określenia własnej pozycji w rozmazanej krainie, nieposiadającej jasnych ram egzystencji. Zdena Kolečková zawzięcie stara się to osiągnąć za pośrednictwem pracy artystycznej, a nas przy „czytaniu“ jej historii czasem ściśnie za gardło. Dopiero w zrozumieniu najodleglejszych zakątków obszaru, który dziś zamieszkujemy, możemy odnaleźć moc, by definitywnie go przyjąć razem z tymi, którzy posiadali go przed nami, i tymi, którzy go po nas odziedziczą.
Michal Koleček
Chřibská / Kreibitz (Sudety), listopad 2013
wydarzenia towarzyszące wystawie:
sobota, 5.04.2014, godz. 11.00 – 13.00, Warsztaty Rodzinne, prowadzenie Zdena Koleckova
obowiązuje wcześniejsza rejestracja, zapisy pod adresem: u.marciniak@galeria-arsenal.pl
Patroni medialni:
Zdena Kolečková

ZAPLANUJ WIZYTĘ
Wystawy są czynne od wtorku
do niedzieli w godzinach
10:00-18:00
Ostatnie wejście
na wystawy o godz.:
17.30