Oksymoron normalności – edycja polska
Oksymoron normalności czyli „Jesteśmy Europejczykami, ale jednak być może nie w pełnym tego słowa znaczeniu”
Wezmą w niej udział artyści z Polski i Turcji: Jadwiga Sawicka, Anna Konik, Hubert Czerepok, Franciszek Orłowski, Marek Wasilewski, Hera Büyüktaşcıyan, Fatma Bucak, Can Altay, Ali Taptik, Oskar Dawicki, Konrad Smoleński, prace z kolekcji Galerii Arsenał: Piotra Wysockiego, Zbigniewa Libery
Bezpośrednią inspiracją do tej wystawy jest praca Alexandra Kiosseva (Notes on Self-Colonising Cultures, B.Pejic, D.Elliot (red) After the Wall.Art and Culture in post-Communist Europe, Stockholm 1999) dotycząca kondycji państw z obszaru Europy Środkowo Wschodniej i Bałkan. Przekonująca wydaje się propozycja szukania problemów ich narodów z samookreśleniem się z definiowaniem własnej tożsamości dalej niż w braku ciągłości kształtowania się demokracji spowodowanego okresem komunistycznym. Kiossev nazywa te państwa „samo-kolonizującymi się kulturami” Podkreślając, że „kolonizacja” odbywa się niejako na życzenie bez udziału siły z zewnątrz. Nie możemy utożsamiać się z wartościami, które uznajemy za uniwersalne, ale też nie możemy odrzucić ich na rzecz własnych wartości. Próbujemy sobie z tym różnie radzić – albo przez ciągłe porównania i przykładanie miary „normalności”, pytanie „kiedy u nas będzie „normalnie” czyli tak jak TAM – albo przez wyparcie i nie zgadzanie się z oczywistą marginalnością kultury polskiej, pretendowanie do bycia częścią uniwersum i przypisywanie sobie szczególnego miejsca w kształtowaniu kultury Europy przez przesadne podkreślanie wartości własnych, niesłusznie zapomnianych wzorów kulturowych, czy wreszcie poprzez szukanie winnych, „którzy nam to zrobili” zakłamując historię. W każdym razie konsekwentnie unikamy konfrontacji z faktem, że nasza kultura nie stała się niższa, bo popadła w zależność od tego, co obce, ale już źródłowo ukonstytuowała się jako zależna na skutek rozpoznania własnej niższości. Dałoby to szanse na zastąpienie opozycji „norma-patologia” przeciwstawieniem „centrum-peryferie” i pozwoliłoby nam zaakceptować własną kondycję.
Monika Szewczyk
Skazy normalności
Normalność z pozoru nie sprawia żadnych kłopotów. Wydaje się czymś oczywistym i prostym do zdefiniowania. Doskonała większość współczesnych słowników i popularnych encyklopedii określa ją jako stan bycia prawidłowym, funkcjonowanie wedle powszechnie przyjętych praw czy w końcu jako stan zdrowia psychicznego i fizycznego. Nieco głębszy namysł nad normalnością prowokuje jednak liczne pytania i rodzi kolejne wątpliwości, począwszy od próby określenia, co mieści się w granicach normy oraz czym jest i co w istocie oznacza bycie normalnym. Abstrahując od tego, że w każdym kręgu kulturowym normalność będzie miała inne wyznaczniki – a więc ujawni się jako pojęcie relatywne – zbudowanie jej substancjalnej definicji okaże się niemożliwe. Mianem „normalnego” określimy – w istocie mało precyzyjnie – kogoś, czyje zachowania, status, kondycja zdrowotna i społeczna nie odbiegają znacząco od przeciętności. Na marginesie wskażmy od razu paradoks tej definicji. Podobne rozumowanie – postrzeganie jako normalnych zachowań społecznych występujących z dużą częstotliwością – doprowadziło francuskiego socjologa Emila Durkheima do uznania przestępstw, jako obecnych w każdej społeczności, za akty normalne[1].
Stan normalności, tak jak i stan zdrowia, jest modelem czysto teoretycznym. Zresztą norma i normalność to pojęcia dobrze zakorzenione w dyskursie medycznym, zwłaszcza w psychiatrii i pokrewnej jej psychologii klinicznej. Medykalizacja tych terminów nastąpiła już w początkach XIX stulecia, a kluczowa dla ówczesnych medyków była nie tyle norma, co odstępstwo od niej – patologia. François-Joseph-Victor Broussais, francuski lekarz i profesor patologii ogólnej, wprowadził ją na szeroką skalę do zasobu pojęciowego medycyny, a francuski filozof Auguste Comte zaadoptował na potrzeby studiów nad społeczeństwem. Patologia, aberracja i wynaturzenie usytuowały się na biegunie przeciwległym do normalności. Stały się jej odbiciem, zjawiskiem symetrycznym i elementem aparatu pojęciowego służącego do zbudowania jej definicji. Normalność o wiele łatwiej bowiem określić za pomocą terminów i formuł negatywnych, wskazujących na krąg zjawisk niemieszczących się w jej zakresie. Jawi się ona tym samym jako zjawisko o charakterze postulatywnym, a dążenie do normalności jest dążeniem do stanu pożądanego, na płaszczyźnie wyobrażeniowej mającego nawet rysy utopii.
Jak wskazał bułgarski historyk Alexander Kiossev, „normalność” stanowiła jedno z kluczowych słów dyskursu politycznego obecnego w dawnych krajach komunistycznych w momencie, gdy ważyły się ich przyszłe losy[2]. W jego obrębie z całą siłą ujawniła się też życzeniowa natura tego stanu – kondycji pożądanej, odmiennej od obecnej, aczkolwiek mało precyzyjnie zdefiniowanej. Ową płynność rozumienia nowej normalności pokazuje zwłaszcza porównanie z klarownie wyznaczonymi zasadami narzuconymi społeczności funkcjonującej w realiach reżimowych. Dana Koleva, przyglądając się normalności w krajach socjalistycznych, zdefiniowała ją jako obszar, na którym normy wytyczane odgórnie przez ideologię pokrywają się z tymi wynikającymi z praktyki życia społecznego[3]. W sytuacji takiej „normalności” brakuje alternatyw, scentralizowana władza nie znajduje przeciwwagi w społeczeństwie obywatelskim, za to rozciąga kontrolę nad jednostką, określa jej potrzeby i możliwości. Margines tolerowanych odstępstw jest wąski, a sam projekt zyskuje szansę na realizację jedynie przez to, że jednostki wchodzą w skrojone dla nich role społeczne. Postulowany w okresach przewrotowych powrót do normalności miał wymiar podejmowania nowych funkcji obywatelskich (albo powrotu do dawnych, których ciągłość przerwana została przez lata niewoli), zorganizowania na nowo życia instytucjonalnego, przywrócenia normalnego państwa[4]. Postulatom tym towarzyszyło symetryczne hasło powrotu do Europy. Normalność miała więc swój wzorzec, jakim był zachodni sąsiad oddzielony od bloku wschodniego żelazną kurtyną. Pojmowanie normalności w Europie Wschodniej było w oczywisty sposób warunkowane niepokojami społecznymi, chaosem administracji publicznej i niestabilnością tożsamości tak zbiorowej, jak jednostkowej. Oczekiwany stan normalności miał wymiar wyobrażeniowy i symboliczny, jego szkielet stanowiły naiwne nieco idee wolności, prawdy i sprawiedliwości. Jak w toku wywodu zauważył Kiossev, wkroczenie w normalność, którego jednym z etapów było w wypadku wielu krajów dawnego bloku wschodniego wstąpienie do Unii Europejskiej, prowadziło w istocie do zderzenia wyobrażeń o Europie/normalności z realiami europejskiej polityki społecznej i ekonomicznej.
Wizja normalności utożsamianej ze Starym Kontynentem obecna jest zarówno w polskich, jak i tureckich doświadczeniach. W wypadku Polski wiązała się najpierw z tęsknotą za tym, co za żelazną kurtyną, potem z akcesją do UE, a w końcu z próbami określenia polskiej tożsamości w kontekście ekonomicznych, cywilizacyjnych i kulturowych osiągnięć Starej Europy. Debaty polityczne wokół wstąpienia Turcji do wspólnoty europejskiej są ciągle żywe, a epizody poszukiwania w Europie Zachodniej punktu odniesienia miały w tym kraju miejsce już dużo wcześniej. Sugestywnie pisze o tym w jednym z esejów Orhan Pamuk, charakteryzując Europę jako obszar wyobrażony, z jednej strony cel do osiągnięcia i model życia, z drugiej – zagrożenie[5].
Idea normalności zaadaptowana na potrzeby prezentowanej wystawy, stanowiąca swego rodzaju klucz umożliwiający wgląd w kondycję i realia społeczne, nie jest jednak ograniczona do wymiaru politycznego, którego różne aspekty w licznych tekstach analizował Kiossev. Pracom, których autorzy przyglądają się problemom społecznym mającym źródło w polityce ekonomicznej czy kulturalnej obydwu krajów, towarzyszą realizacje, których twórcy skupiają się na badaniu tak fundamentalnych kwestii, jak problem zła, mitów narodowych czy tożsamości jednostki i zbiorowości. Przyjęte jako tytuł wystawy sformułowanie „oksymoron normalności”, nawiązujące do tytułu tekstu Kiosseva, samo w sobie jest aberracją – kolokacyjną, gramatyczną, a nade wszystko semantyczną. Złożenie to w istocie nie znaczy nic, nie niesie w sobie spójnego przekazu. Istotę oksymoronu, figury retorycznej zbudowanej z przeciwstawnych znaczeniowo wyrazów, dobrze oddaje grecki źródłosłów terminu: oxys (ostry) i moros (tępy). Oksymoronowi, opartemu na zasadzie sprzeczności semantycznej, blisko do paradoksu – sprzecznego tak znaczeniowo, jak i logicznie[6]. Na jego funkcję poznawczą wielokrotnie zwracano już uwagę – ma sprzyjać wydobyciu skomplikowanych sensów, odsłonięciu ukrytych treści, ujawnieniu dialektycznej złożoności stanów i zjawisk[7]. Przewartościowanie pierwotnych znaczeń wyrazów składających się na oksymoron powoduje, iż wbudowana weń sprzeczność traci na sile i pozwala na wydobycie z semantyki takiego złożenia nowych wartości. Mówiąc o oksymoronie – a w kontekście wystawy o oksymoronach normalności – przyglądamy się zjawiskom, które drążą i jątrzą ów czysto postulatywny stan homeostazy. Prezentowane prace, z których wybrane są nawet zbudowane na zasadzie sprzeczności charakterystycznej dla oksymoronu bądź/i paradoksu, odsłaniają aberracje rzeczywistości, ujawniają jej patologie, budując oksymoroniczny obraz otaczającego świata.
[1]E. Durkheim, The Rules of the Sociological Method, ed. by S. Lukas, New York 2013, s. 50–100.
[2]A. Kiossev, The Oxymoron of Normality, tekst na stronie http://www.eurozine.com/articles/2008-01-04-kiossev-en.html (dostęp 15.05.2014)
[3]D. Koleva, Socialist Normality: Euphemization of Power or Profanation of Power?, w: Negotiating Normality: Everyday Lives in Socialist Institutions, ed. by D. Koleva, New Jersey 2012, s. XIV.
[4]A. Kiossev, op. cit.
[5]O. Pamuk, Where is Europe? w: idem, Other Colours. Writings on Life, Art, Books and Cities, London 2007, s. 189–192.
[6]L. Banowska, Paradoks poetycki i formy pokrewne jako tworzywo literackie, „Pamiętnik literacki”, XCII, 2001, z. 2, s. 169–171.
[7]W. Chlebda, Oksymoron versusoksymoron, „Przegląd humanistyczny”, 1984, nr 4, s. 131–139.
MEDIA O WYSTAWIE
Magazyn Szum – recenzja wystawy >>>
Polskie Radio Białystok >>>
Patroni medialni:
Can Altay

ZAPLANUJ WIZYTĘ
Wystawy są czynne od wtorku
do niedzieli w godzinach
10:00-18:00
Ostatnie wejście
na wystawy o godz.:
17.30