Archiwalna

Eliza Proszczuk. Pasiak

15.05.2014 – 15.08.2014
Galeria Arsenał elektrownia, ul. Elektryczna 13, Białystok
„Pasiak” to praca nawiązująca do tzw. szmaciaków – charakterystycznych pasiastych chodników, które jeszcze do niedawna wykonywano na wsiach ze ścinków różnokolorowych tkanin. Praca odwołująca się do regionalnej tradycji jest bliska estetycznym wzorcom Podlasia. Autorka „Pasiaka” Eliza Proszczuk przepisuje ten schemat na baner o wymiarach 15 x 4 m. Do jego produkcji wykorzystała zużyte wydruki reklamowe.  
Od połowy maja 2014 r. „Pasiak” będzie eksponowany na budynku starej elektrowni w Białymstoku. 


Jest tak ładnie

Może jednym z powodów, dla których jesteśmy tak nerwowym i chaotycznym narodem, jest to, że dorastamy i żyjemy w chaosie ? Nasze miasta są naszym lustrem.

Modne ostatnimi czasy niemal tęczowe elewacje budynków oraz wszechobecne banery reklamowe przyprawiają o zawrót głowy. Na niczym nie można się skupić . Hej ho, dużo i kolorowo to chyba znaczy ładnie. Po latach szarzyzny nastąpiła eksplozja barw, ale i śmieci.

A może coś nam się nie podoba i stąd nasza potrzeba ozdabiania? Jakbyśmy poprzez dekorację chcieli przykryć czy ukryć coś, co podświadomie wyczuwamy, że jest nie takie, jak powinno być?

Przytłacza mnie to, mam poczucie, że płachty banerów zasłaniają miasta.

Czy faktycznie wieszamy banery reklamowe dla reklamy? Nie wierzę. W tej pstrokaciźnie jest tylko jeden komunikat – reklamy chaosu.

Eliza Proszczuk

 


 
Ojczyzna pstrokacizna

Źródeł pstrokacizny polskich ulic szukałbym na dwójnasób. Każda z odpowiedzi tłumaczy i – jak kto chce – usprawiedliwia albo oskarża jej winowajców, niezależnie od tego, czy są nimi ludzie, czy warunki, w jakich żyją, tworząc przestrzeń wokół siebie.

Lubię chaos polskiej przestrzeni, a miasta do bólu czyste, uporządkowane, sterylne i „zaplanowane“ traktuję z niechęcią, a może podejrzliwością wyrobioną całym tym bagażem powojennej literatury posttotalitarnej, z Rokiem 1984 na czele. Kolorowe banery, ulotki reklamowe wysypujące się z przeładowanych koszy na śmieci, citylighty i cała reszta tego, co wielu nazywa kapitalistycznym śmieciem, dla mnie – osoby urodzonej w 1980 roku – są symbolem przejścia ze świata szarości, marazmu i nudy do świata, o jakim marzyłem.

Chociaż od zmiany ustroju minęło już ćwierć wieku, polskie ulice nie zmieniły się znacząco. Dalej są kolorowe, pstrokate, dalej przypominają patchwork. W sensie społecznym odczytać to można jako nieustanną tęsknotę Polaków za światem Zachodu, choć ten „Zachód“ przecież nie wygląda tak, jak by można sądzić, patrząc na rzeczywistość ulicznej reklamy. Mają więc chyba rację ci, którzy upatrują w polskiej mentalności czegoś na kształt kolonialnego zachwytu i zazdrości wobec Imperium. Relacja centrum – peryferie jest na tyle trwała, że nie oczekiwałbym, by nawet najbardziej radykalna akcja społeczna, kulturalna, a nawet polityczna mogła to zmienić.

Zmiana ustrojowa sprzed 25 lat i stosunek Polaków do niej to klucz do wielu zamków. Pstrokacizna, jaką obserwujemy w Polsce, widoczna jest we wszystkich zdaje się społeczeństwach, które uwolniły się od pręgieża cenzury, gospodarki planowej i monopartyjności. Spójrzmy na Lwów, Bukareszt, Sofię, Wilno czy nawet Budapeszt. Wszystkie wyglądają pod tym względem podobnie, więc – przypuszczam – być może jest to swoista manifestacja wolności przez ludzi, którzy przez lata nie mogli mówić ani działać tak, jak chcą? Narzekanie na brzydotę tej manifestacji byłoby w powyższym sensie czymś analogicznym do narzekania na demokrację – dziwieniem się, dlaczego ludzie w wyborach głosują na głupców, szarlatanów i populistów, skoro mają do wyboru grono mądrych, światłych i sprawiedliwych.

Drugiego źródła chaosu polskich ulic dopatrywałbym się właśnie tu: u źródeł polskiego rozumienia wolności i własności. Nieprzypadkowo mówi się o Polsce, że jest Stanami Zjednoczonymi w środku Europy. I nieprzypadkowo polskie przedmieścia, których „najdoskonalszymi“ emanacjami są podwarszawskie Marki i trójmiejska Rumia, tak bardzo przypominają wjazdy do amerykańskich metropolii.

Wolność w Stanach jest niezwykle powiązana z własnością przestrzeni. Wynika to oczywiście z historii, która zmusiła tych ludzi do wyszarpywania naturze i tubylcom kolejnych jardów ziemi. Polacy również utożsamiają – niekiedy oczywiście w bardzo uproszczony sposób – wolność z prawem do niczym nieograniczonego rozporządzania ziemią, co w naszym wypadku wynika z drobnoszlacheckich korzeni znakomitej części społeczeństwa.

Tym, co łączy wolności polską i amerykańską, jest właśnie silny terytorializm połączony z ogromną potrzebą odgradzania „swojego“ od „cudzego“. W opozycji między przestrzenią swoją (prywatną) a cudzą (też prywatną) nie ma miejsca na to, co publiczne, czyli wspólne. Jest natomiast potrzeba ciągłego ogłaszania i oznaczania granic mojego prywatnego świata. Temu służą reklamy, które – choćby i brzydkie – leżą na moim terenie, i wara ci od tego.

Radek Oryszczyszyn

 

 
Eliza Proszczuk – urodziła się w 1980 roku w Białymstoku. Mieszka i pracuje w Warszawie. Jest absolwentką Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (2000-2006). Tytuł Magistra Sztuki otrzymała w roku 2006. W latach 2007-2009 studiowała w Akademii Sztuk Pięknych Post St. Joost w Den Bosch, Breda na Wydziale Visual Arts. 29 czerwca 2009 uzyskała dyplom International Master of Fine Arts. W trakcie studiów przygotowała akcje artystyczną wokół przestrzeni Dworca Centralnego w Den Bosch pt: „Shortcuts” („ Na skróty”) a także brała udział w kilku wystawach indywidualnych i zbiorowych np: „Noc Muzeów”, SM’s Stedelijk Museum, Den Bosch (Holandia); “Bat Reel 2”, De Veemvloar, Amsterdam (Holandia); „Bat Reel”, Novylon, Antwerpia (Belgia); “B.a.d. Fundation”, Rotterdam (Holandia);

Od października 2008 do kwietnia 2009 roku przebywała na rezydencji twórczej w ramach stypendium B.a.d. Fundation, w tym czasie realizowała projekt artystyczny dla Rotterdamu (dzielnica Charlois) a także stworzyła książkę artystyczną pt: „Infantile Hematology”. Książkę można było obejrzeć na wystawie/prezentacji “Monkeys on the Water”, Het Wilde Weten, Rotterdam (Holandia); na wystawie indywidualnej “B.a.d. Fundation”, Rotterdam (Holandia); na wystawie indywidualnej „Infantile Hematology”, Galeria XX1 , Warszawa; Artystka Uczestniczyła także w programie rezydencji twórczej Hommes Gallery w Rotterdamie.

W 2010 roku otrzymała stypendium twórcze Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wraz z Galerią Studio i Komuną Warszawa 2011 przeprowadziła i z realizowała projekt pt „Pasiak“ w Warszawie. W tym samym roku miała wystawę indywidualną „ Widzisz tyle ile chcesz” w Galerii Promocyjnej w Warszawie, wystawę zbiorowa „Gucio zaczarowany, ostatni obywatel Rzeczpospolitej Obojga Narodów” Galeria Pamienkalio, Wilno. W roku 2013 brała udział w projekcie rezydencji twórczej SYB Holandia. W tym samym roku z okazji festiwalu Kultury holenderskiej w Poznaniu w Galerii Arsenał w Poznaniu przeprowadziła prezentację swoich działań artystycznych. W lutym 2014 r. Brała udział w wystawie „Sztuka na Zamku” w Galerii Kordegarda w Warszawie.

Od 2011 roku pracuje na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Sztuki Mediów jako asystentka profesora Sławomira Ratajskiego W roku 2012 otworzyła przewód doktorski na tej uczelni. Od roku 2012 prowadzi zajęcia z arteterapii ze skazanymi kobietami w Areszcie Śledczym na Olszynce Grochowskiej tam też realizuje swój projekt doktorski.

Eliza Proszczuk
Galeria Arsenal

ZAPLANUJ WIZYTĘ

Wystawy są czynne od wtorku
do niedzieli w godzinach
10:00-18:00

Ostatnie wejście
na wystawy o godz.:
17.30

NEWSLETTER

    Dziękujemy.

    Twój adres został dodany do naszego newslettera.